Poczucie Siebie Podcast odcinek 8 - Dlaczego uważasz, że stało się coś złego?

PODCASTGŁÓWNA

3/9/202312 min read

Witam Cię bardzo serdecznie w 8 odcinku podcastu pt. "Poczucie siebie". Bardzo się cieszę, że tu jesteś. Z dzisiejszym tematem mam pewien kłopot. Podobnie miałam, kiedy nagrywałam odcinek o "Ego".

Znowu w głowie pojawiały mi się pytania "Czy na pewno powinnam?", "Czy na pewno warto poruszać ten temat?". Jednak nie mogłam przestać o tym myśleć, więc wyciszyłam umysł i posłuchałam intuicji. Dlatego, dzisiaj, opowiem Ci, czy faktycznie rzeczy nieprzyjemnie, trudne, które nam się przydarzają, są tak naprawdę złe.

Czy te rzeczy, które my interpretujemy jako złe, faktycznie takie są?

Podobnie jak przy odcinku o akceptacji, na końcu wpisu pojawi się refleksja, także gorąco Cię zachęcam do jej przeczytania. Dzisiaj pojawi się trochę przypowieści, przykładów, cytatów, anegdot, żeby pomóc Ci lepiej zrozumieć dosyć ciężki i trudny temat. Jak już wiele razy wspomniałam - nie wierz mi na słowo. Sprawdzaj, spróbuj sobie przypomnieć jakąś sytuację z życia i porównaj to, co teraz usłyszysz z własnym doświadczeniem.

Zacznę od przypowieści chińskiej, którą usłyszałam dokładnie wtedy, kiedy tego najbardziej potrzebowałam na początku mojej drogi. Czułam się wtedy bardzo zagubiona, miałam wiele wątpliwości i miałam wrażenie, że w moim życiu zadziało się coś dziwnego, bądź nawet złego. Kiedy usłyszałam tę przypowieść, to miałam taki moment "aha".

Czułam, że dzięki tej przypowieści coś się we mnie nagle zmieniło, odblokowało. Opowiem Wam ją swoimi słowami.

W pewnej małej wiosce mieszkał sobie starszy mężczyzna ze swoim synem i miał on konia. Pewnie dnia ten koń mu uciekł. Wówczas wszyscy ludzie we wsi się zebrali i mówili "Jak mi przykro", "Jak Ci współczuję, że on Ci uciekł", "Tragedia się stała!", "Tyle pieniędzy..", "Kochałeś tego konia". Mężczyzna na to wszystko odpowiedział "Dobrze, czy źle. Kto wie?". Ludzie dziwnie się na niego patrzeli i mówili między sobą "On jest jakiś nienormalny. Koń mu uciekł i nie jest mu przykro".

Po paru dniach koń wrócił i to razem z klaczą! Wówczas wszyscy ludzie we wsi mówili "To cud! Nie dość, że wrócił Twój koń, to jeszcze przyprowadził klacz. Teraz masz dwa konie". Co na to odpowiedział starzec? "Dobrze, czy źle. Kto wie?". Znowu na niego patrzyli jak na durnia. Pomyśleli "On ma coś z głową. Wrócił jego koń i jeszcze na dodatek ma kolejnego konia. Może się wzbogacić i on jeszcze mówi, że nie wiadomo "Czy to dobrze, czy źle?!"

Kolejnego dnia, kiedy jego syn próbował ujeździć tę klacz, to niestety spadł i złamał sobie nogę. Znowu ludzie się zebrali i mówili "Ale nam przykro", "Jak to tragedia się stała", "Kto Ci teraz pomoże w pracy?". Zgadnij, co odpowiedział starzec "Dobrze, czy źle. Kto wie?". Oczywiście znowu na niego patrzyli jak na dziwaka.

Wkrótce wybuchła wojna i zabrano wszystkich młodych mężczyzn z tej wioski. Niestety nikt nie przeżył, poza jednym. Wiesz którym? Poza synem starca, ponieważ złamał nogę i nie mógł iść walczyć.

Jak rozumiesz i czujesz tę przypowieść?

Czasem nie rozumiemy, czemu nas coś spotyka.

Dlaczego ktoś nas potraktował w jakiś niemiły sposób? Czemu stało się coś, co nas wewnętrznie rozbiło i połamało na tysiące kawałków?

W danym momencie jest t dla nas koniec świata. Natomiast z perspektywy czasu, możemy zauważyć, że to, co się stało, chociaż było dla nas bardzo trudne i nieprzyjemnie. Było dla naszego dobra i było nam potrzebne. Tak naprawdę nie stało się nic złego, a wręcz przeciwnie. Ta sytuacja przyczyniła się do wyższego dobra.

Z perspektywy ego, to dziwne, co?

Z pewnością zgodzisz się ze mną, że bardzo ciężko dostrzec dobro w złu. Ciężko jest zaobserwować, że ciężka sytuacja, przyczyniła się do naszego dobra, wzrostu. Ale nawet jeżeli ona nie wyszła nam na dobre i nas zniszczyła, to nadal jest to cenna lekcja. Czyli coś dobrego. Dzięki tym trudnym i nieprzyjemnym momentom możemy docenić te radosne, przyjemne chwile. Dlatego już teraz, zachęcam Cię do praktykowania wdzięczności. Dlatego, żebyś docenił już to, co masz, a masz naprawdę dużo. Zapewne znasz tę fraszkę

Pamiętaj, że wydarzenia, które się przytrafiają Ci, one po prostu są. Są naturalne. Tylko my interpretujemy, czy coś jest dobre, czy złe. Dwie osoby postawione w tej samej sytuacji nadal mogą mieć różne podejście i inaczej to przeżywać. Spróbuj zrozumieć, ze wszystko, co Cię spotkało, nie przytrafiło się Tobie, tylko dla Ciebie. Zło i dobro, to dwie strony tej samej monety. Na ziemi doświadczamy jednego i drugiego. To jest całkowicie normalnie. Jeżeli będziesz chciał to zatrzymać i będziesz stawiać opór, to właśnie on będzie generował cierpienie, ponieważ nie jesteśmy w stanie przeżyć życia tak, żeby ciągle być na tych "wysokich wibracjach". Mamy całe spektrum emocji i każda jest ważna, bo każda z nich, nam o czymś mówi. Zauważ, że ten dualizm jest widoczny wszędzie. Mamy zło i dobro. Mamy słońce i księżyc. Mamy dzień i noc. Mamy nów i pełnie. Czy obrażasz się na księżyc, że właśnie teraz jest w fazie nowiu i w ogóle go nie widać? A cieszysz się dopiero wtedy, kiedy jest w pełni? Czy jesteś obrażony na to, że słońce zachodzi, jest ciemno i musisz iść spać? Dlaczego obrażasz się, kiedy doświadczasz czegoś, co jest dla Ciebie nieprzyjemne? Dlaczego tak bardzo chcesz to powstrzymać? Dlaczego chcesz wrócić tylko do tych momentów, w których odczuwałeś szczęście, radość, spełnienie? Każdy moment Twojego życia jest ważny. Nawet wtedy, kiedy się cofasz. To się tak wydaje, że my robimy regres, ale ten regres jest po to, aby potem był progres. Wszystko jest cyklem. Tak, jak cyklem jest dzień i noc. Tak samo są cykle w Twoim życiu.

"Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz aż się zepsujesz" Jan Kochanowski

Pamiętaj, że wydarzenia, które się przytrafiają Ci, one po prostu są. Są naturalne. Tylko my interpretujemy, czy coś jest dobre, czy złe. Dwie osoby postawione w tej samej sytuacji nadal mogą mieć różne podejście i inaczej to przeżywać. Spróbuj zrozumieć, ze wszystko, co Cię spotkało, nie przytrafiło się Tobie, tylko dla Ciebie. Zło i dobro, to dwie strony tej samej monety. Na ziemi doświadczamy jednego i drugiego. To jest całkowicie normalnie. Jeżeli będziesz chciał to zatrzymać i będziesz stawiać opór, to właśnie on będzie generował cierpienie, ponieważ nie jesteśmy w stanie przeżyć życia tak, żeby ciągle być na tych "wysokich wibracjach". Mamy całe spektrum emocji i każda jest ważna, bo każda z nich, nam o czymś mówi.

Zauważ, że ten dualizm jest widoczny wszędzie.

Mamy zło i dobro.

Mamy słońce i księżyc.

Mamy dzień i noc.

Mamy nów i pełnie.

Czy obrażasz się na księżyc, że właśnie teraz jest w fazie nowiu i w ogóle go nie widać?

A cieszysz się dopiero wtedy, kiedy jest w pełni? Czy jesteś obrażony na to, że słońce zachodzi, jest ciemno i musisz iść spać? Dlaczego obrażasz się, kiedy doświadczasz czegoś, co jest dla Ciebie nieprzyjemne?

Dlaczego tak bardzo chcesz to powstrzymać?

Dlaczego chcesz wrócić tylko do tych momentów, w których odczuwałeś szczęście, radość, spełnienie?

Każdy moment Twojego życia jest ważny. Nawet wtedy, kiedy się cofasz. To się tak wydaje, że my robimy regres, ale ten regres jest po to, aby potem był progres. Wszystko jest cyklem. Tak, jak cyklem jest dzień i noc. Tak samo są cykle w Twoim życiu.

Na pewno znasz tę piosenkę " Circle of Life " z filmu Król Lew.

"To początek i kres,

Miłość, żal i gniew

Jeden mają rytm, Jak noc i dzień."

To jest naturalne, że doświadczamy wszystkiego, będąc tutaj na ziemi. Nawet w Piśmie Świętym w Księdze Koheleta, możemy przeczytać, że "Wszystko ma swój wyznaczony czas. Jest czas rodzenia i czas umierania. Czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono. Czas zabijania i czas leczenia. Czas burzenia i czas budowania. Czas płaczu i czas śmiechu. Czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich. Czas szukania i czas tracenia. Czas zachowania i czas wyrzucania. Czas milczenia i czas mówienia. Czas miłowania i czas nienawiści. Czas wojny i czas pokoju." (Księga Koheleta, rozdział 3)

Jak to mówiła moja prababcia Luba "Pół świata płacze, pół świata skacze".

Tak wygląda życie, również nasze. Będziemy doświadczać całego spektrum emocji różnych zdarzeń. Jedne będą nam się podobać bardziej, inne mniej. Niemniej, jedyną możliwością, aby pozbyć się cierpienia, jest zaakceptowanie tego, co przychodzi, bo nie na wszystko masz wpływ. To opór powoduje to cierpienie.

Czasami to, że nie dostaniemy czegoś, co bardzo chcemy, lub czegoś, o co może się modlimy, jest naszym największym błogosławieństwem. Podobnie jeśli dostaniesz coś, co Ci się nie podoba, to Twoje ego mówi "To nie jest to, co chciałem! To nie jest to, o co prosiłem!". To pamiętaj, że otrzymałeś to dla wyższego dobra. Umysł może tego trochę nie ogarniać, ale jeśli wyciszysz ten głosik w głowie, który cały czas nadaje, to zobaczysz, że stało się to po coś.

Ostatnio u Magdy Molendy a Instagramie widziałam fajną rolkę. Wyobraź sobie, że Wszechświat, Bóg, Źródło, Stwórca lub obojętnie w co wierzysz. To jest taka kochająca mama, która kiedy dziecko poprosi o kanapkę z nutellą, to ona nie da tej kanapki z nutellą, bo wie, że może nie jest to najlepsze rozwiązanie dla tego dziecka i da mu coś zdrowszego. Tak samo z naszej perspektywy ego, może nam się wydawać, że potrzebujemy to, co sobie wymyśliliśmy. Najlepiej, żeby to nam spadło z nieba. Ale ta siła wyższa, w którą wierzysz, wie najlepiej, czego w danym momencie potrzebujesz.

Jak zatem radzić sobie z takimi trudnymi chwilami, bo one potrafią nas przytłoczyć?

Czasami nie potrafimy sobie z nimi dać rady i oceniamy je jako dobre, dopiero z perspektywy czasu.

Co zrobić, kiedy jesteś w tych emocjach i nie możesz sobie poradzić?

Wyobraź sobie morze, gdzie bardzo wieje. Fale są ogromne, ale fale są tylko na powierzchni. W głębinach panuje spokój. Niezależnie od tego, co dzieje się na powierzchni. Tak samo jest z Tobą. Wszystko, co nieprzyjemnie. Wszystko, co powoduje u Ciebie smutek, cierpienie, to wszystko jest na powierzchni. Ale w Tobie cały czas jest wewnętrzny spokój. Ten nadpobudliwy umysł, wtedy nie daje Ci tego doświadczyć. Jednak nie zapominaj, że ten wiatr w końcu ustanie i morze znowu będzie spokojne.

Podobnie jesteś także niebem, pięknym, spokojnym, bezchmurnym. Czasami pojawi się jakaś chmura, a nawet burza, ale ona nie będzie wiecznie na Twoim niebie. W końcu wiatr ją zdmuchnie i znów będziesz mógł cieszyć się czystym, bezchmurnym niebem. To wszytko jest chwilowe. Pomyśl, że te radosne chwile, które przeżywasz, one też nie trwają wiecznie. Dlatego tak samo jest z tymi smutnymi. Trzeba i zauważyć i pozwolić im być, obserwować swoje myśli i nie musisz nic robić, bo to minie. Daj sobie czas i przestrzeń na przeżywanie tych trudnych emocji i nie wypieraj ich, bo im bardziej będziesz z nimi walczyć, tym bardziej będziesz cierpieć. Nie bierz wszystkiego za pewnik. Doceniaj to, co masz. Nawet kiedy jest ciężko. Wiem, że umysł, ego zawsze jest niezadowolone.

Jakiś czas temu w okolicy sesji, kiedy miałam się uczyć i miałam bardzo o dużo pracy zawodowej. Zamiast skończyć pracę o 16:00, to skończyłam ją o 17:30. Byłam głodna i zestresowana. Jeszcze musiałam się uczyć, nie miałam przygotowanego obiadu w tym dniu. Oczywiście umysł zaczął generować myśli, ale kiedy go wyciszyłam, to przyszła mi myśl, że jestem wdzięczna za to, że mam pracę i jest jej sporo. Dzięki temu mogę mieć lepsze wyniki. Jestem wdzięczna za to, ze stać mnie, żeby kupić sobie obiad w restauracji, czy barze. Nawet kiedy nie mam czasu go ugotować, to nadal jest ktoś, kto zrobi to za mnie. Jestem wdzięczna za to, że są takie punkty w Kaliszu, gdzie mogę pojechać i wziąć na wynos jedzenie. Nawet w sytuacji, kiedy czułam się bardzo zestresowana, mogłam dostrzec błogosławieństwo. Jest ciężko, ale jest też wyjście z tego.

Pomyśl sobie, ile razy już myślałeś, że nie dasz rady, a ile razy tak faktycznie się stało. Te czarne myśli, to tak naprawdę iluzja naszego umysłu. Pozwól sobie przeżywać sobie te sytuacje, tak, jak potrafisz. Twoja uzdrowiona wersja siebie, to taka, która godzi się z rzeczami takimi, jakie są. Nie chodzi tutaj, aby walczyć, żeby wszystko wróciło do upragnionego stanu.

Możesz także spróbować postawić się w roli świadka, obserwatora.

"Kto cierpi?",

"Kto odczuwa ból?",

"Kto teraz odczuwa smutek?",

"Kto odczuwa gniew?",

"Kto nie chce przeżywać tego, co właśnie przeżywasz?".

W ten sposób dystansujesz się od swojego JA. Możesz czuć ból psychiczny, a nawet fizyczny, a mimo to, nie odczuwać cierpienia. Tego właśnie uczy mindfulness , uważność.

Jeżeli jesteś osobą początkującą i chcesz zgłębić temat, to polecam na Netflixie "Headspeace medytacja". Możesz zobaczyć odcinek o bólu. Tam zostały przyoczne badania doktor Sary Lazar (na końcu znajdziesz link do jej badań). Niesamowite jest to, jak różni się mózg od osoby niemedytującej do osoby medytującej. Kiedy osoba niemedytująca doświadcza bólu, to wyostrza się część kontrolująca w mózgu. Natomiast u osoby medytującej, wyostrza się część czuciowa, a wycisza oceniająca, ponieważ osoba, która praktykuje medytację, potrafi zaobserwować ten ból, tak jakby była obserwatorem. Nie utożsamia się z nim. Nie mówi "Jestem tym bólem, a doświadczam bólu". To nawet widać obserwując ludzi mózg, mamy taką tendencję, ze trudne chwile traktujemy jako przeszkody, problemy.

Co by się stało, żebyś te dwa słowa "problemy i przeszkody", zamienił na "lekcje i wyzwania"?

Wtedy dzieje się magia. Z osoby, która żyje jako ofiara, zacząłbyś być kreatorem swojego życia. Tak naprawdę bez złości, nie byłoby współczucia. Bez smutku, nie doświadczyłbyś słodkości, jaka płynie z radosnych chwil. Bez poczucia braku, nie doświadczyłbyś poczucia obfitości. Bez zranienia, nie doświadczyłbyś wybaczenia.

Wiesz, kiedy przeszłam największą transformację? W cierpieniu. Kiedy myślałam, że już nie dam rady. Kiedy straciłam już chęci i motywację do życia. Nie myl tego z depresją, bo nie były to stany, które utrzymywały się przez dłuższy czas. Jeśli jednak tak się dzieje, to jest to powód do niepokoju. Utrzymujący się stan obniżonego nastroju, to znak, że koniecznie trzeba zasięgnąć pomocy specjalisty. U mnie to był moment cierpienia. W tamtym momencie to cierpienie było tak duże, że jedynym wyjściem, jakie widziałam, to spróbowanie innego życia. Musiałam zacząć żyć w zgodzie ze sobą, wejść na ścieżkę rozwoju i zaakceptować siebie. Bliskie osoby nie wiedziały, co się dzieje.

Dlaczego tak cierpię?

Wtedy w tym mroku, pojawiło się światło. W tej dziurze wypalonej w moim sercu pojawiało się boskie prowadzenie.

Czy stało się coś złego?

Dla wielu pewnie tak. Są osoby, które interpretują to jako złe. Ja tego tak nie interpretuje i rozumiem, że musiało się tak zdarzyć, żebym stała się taką osobą, jaką jestem teraz i żebym mogła właśnie do Ciebie pisać.

Czy stało się coś nieprzyjemnego? Bardzo.

Czy mogło to się źle skończyć? Mogło, ale tak się nie stało. Wszystko zadziało się dla mnie, a nie mi.

Opowiem Ci bajkę z książki Jorge Bucay "Pozwól, że Ci opowiem. Bajki, które nauczyły mnie jak żyć"

"Dawno, dawno temu żył sobie król, który nie potrafił zapanować nad swoimi emocjami. Jednego dnia budził się w euforii, miał świetny humor, każdego zaczepiał, z każdym rozmawiał. Był bardzo hojny, mógł rozdać wszystko, co ma. Były też dni, kiedy był wściekły, miał w sobie dużo złości, ze wszystkimi się kłócił, wyzywał. Nie potrafił sobie z tym poradzić. Szarpały nim skrajne emocje. Pomyślał, że jest z nim coś nie tak, może jest chory. Widział, że osoby, które są wokół niego, nie czują się zbyt komfortowo w jego towarzystwie. Dlatego poszedł do lekarza. Niestety lekarz nie potrafił mu powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Nie potrafił go uleczyć. Zatem król zasięgnął też pomocy alchemików, czarnoksiężników, astrologów, numerologów i niestety żaden nie potrafił mu pomóc. Król był załamany, aż pewnego dnia odwiedził go starzec i powiedział królowi "Królu. Wiem, jak Ci pomóc". Podał mu jedwabny worek i powiedział "W tym worku jest pierścień. Za każdym razem, kiedy poczujesz skrajne emocje, wyciągnij go i załóż na palec. Król podszedł do tego dosyć sceptycznie. Pomyślał "Niby w jaki sposób ten pierścień ma mi pomóc poradzić sobie ze skrajnymi emocjami ". Ale król podziękował i zapomniał o tym pierścionku. Za parę dni obudził się wściekły. Znowu ze wszystkimi osobami się kłócił. Na wszystkich krzyczał, wyzywał. Wtedy przypomniał sobie, że w kieszeni ma ten pierścień. Wyjął go z jedwabnego worka i zauważył, że na tym pierścieniu jest coś wygrawerowane. Przyjrzał się i dostrzegł napis "Pamiętaj, że i to minie"

Będę się zbliżała do końca. Jestem ciekawa, jak podobał Ci się odcinek. Czy pojawił się opór w jakiś momentach? Jak Ty to rozumiesz i czujesz? Jakie są Twoje doświadczenia? Wszystko bardzo chętnie przeczytam. Na blogu jest zakładka "Kontakt", możesz do mnie napisać maila, bądź na Instagramie, bądź podzielić się komentarzem na youtubie.

Zachęcam Cię do zostawiania komentarza i napisania do mnie. Zapraszam Cię na resztę moich platform społecznościowych.

Życzę Ci, abyś zrozumiał, że wszystko, co się Tobie przytrafia, jest dla Twojego dobra. Nawet jeśli jeszcze tego nie rozumiesz.

Link do badań dr Sary Lazar:

https://scholar.harvard.edu/sara_lazar/home

Artykuł przygotowała: Karolina Orłowska