Poczucie Siebie Podcast odcinek 20 - Normalizuję normalne rzeczy
PODCASTGŁÓWNA
6/15/202324 min read


Cześć. Przychodzę dzisiaj do Ciebie z odcinkiem, w którym mam zamiar znormalizować normalne rzeczy.
O co chodzi? Skoro coś jest normalne to po co to normalizować?
Chodzi o to, że rzeczy, o których będę mówić, że są normalne, dobre, zdrowe, ale ponieważ żyjemy w takich czasach i kulturze, w jakiej żyjemy, to wcale nie jest to takie oczywiste, a chciałabym, żeby było i o tym dzisiaj porozmawiamy.
Z racji, że jest to ostatni odcinek 2 sezonu podcastu, to chciałbym bardzo podziękować wszystkim za liczny udział i zaangażowanie pod moimi postami, pytaniami, czy filmami m.in. z serii „Powiedz cześć swoim emocjom” na portalach społecznościowych. Dzięki temu możemy tworzyć razem tę społeczność. Dziękuję za wiadomości prywatne, dodajecie mi skrzydeł. Jest to dla niezwykle miłe kiedy dowiaduje się, że jakaś osoba rzuciła toksyczną pracę, bo uznała, że zasługuje na coś lepszego i np. robi teraz kusy, aby otworzyć własną firmę i być na samozatrudnieniu. Bardzo mi miło kiedy dostaję wiadomości, że ktoś chciał z czegoś zrezygnować, ale mój odcinek o motywacji spowodował, że ta osoba się nie poddała. Jest to dla mnie największa nagroda, jaka może być. Cieszę się także, że moje odcinki pomagają także w trudnych, kryzysowych chwilach. Dziękuję za wsparcie. Również ten odcinek powstał razem z Wami, ponieważ wrzuciłam rolkę, że mam zamiar nagrać taki odcinek i dostałam od Was wiele wiadomości. Myślę, że większość odpowiedzi / komentarzy tutaj przytoczę.
Jak ten odcinek będzie wyglądał?
Najpierw opowiem o czymś. Kiedy skończę daną kwestię, to powiem, co mam na myśli, co chcę znormalizować.
Pierwsza rzecz
Jeśli obserwujesz mnie na Instagramie, to pewnie widziałaś/eś, że w sobotę na story wrzuciłam zdjęcia z takiego fajnego miejsca w Bańce, koło Łodzi. To nie jest reklama, a po prostu opowiadam, gdzie byłam. Wybraliśmy sobie takie miejsce, gdzie mogliśmy być całkowicie offline i będzie mało rzeczy do robienia. Spędziliśmy tam czwartkowe popołudnie, cały piątek i sobotni poranek. Jest to pięknie miejsce, w ciągu dnia w tej bańce się nie siedzi, bo jest bardzo gorąco, ale w nocy widać gwiazdy. Budzimy się zgodnie z rytmem dnia, kiedy wstaje słońce około godziny 4 nad ranem. Natomiast ok. godziny 6:00 jest wschód słońca, w bańce zaczyna się robić ciepło i słońce daje po oczach. To świetnie pokazuje, jak przez to, że mamy w domach sztuczne oświetlenie, nie żyjemy zgodnie z rytem dnia, ale to nie o tym głównie chcę powiedzieć.
Nie zabrałam tam żadnych książek, jedynie co wzięłam z akcesoriów to maty do jogi oraz notatnik z długopisem, żeby móc w razie czego coś tam zapisać. Tak naprawdę jechałam tam z intencją biernego odpoczynku, takiego nic nierobienia. Jeśli obserwujecie/obserwowaliście mnie na Instagramie prywatnym, albo widzieliście filmy na YouTube, to wiecie, że ja bardzo lubię aktywnie wypoczywać i bardzo rzadko, tak sama z siebie, daję sobie czas na odpoczynek bierny. Chodzi o takie nieświadomie robienie tego, ponieważ jeśli sobie uwiadomię, że za mało odpoczywam, to daję sobie to przyzwolenie. Aczkolwiek gdybym nie musiała odpoczywać i starczyłoby mi sił, to na pewno robiłabym coś przez cały czas. Czasami mam wyrzuty sumienia kiedy odpoczywam i obserwuje te myśli.
Kiedy jechałam do tamtego miejsca z intencją odpoczynku, to zdecydowanie nie czułam się z tym źle, że odpoczywam. Bardzo słuchałam swojego ciała. Kiedy miałam ochotę na drzemkę na zewnątrz, to robiłam to. Jeśli miałam ochotę policzyć sobie oddechy, to tak tez robiłam. Bywało tak, że zaczynałam sobie liczyć oddechy i zasypiałam. Jeżeli mieliśmy ochotę pójść na krótki spacer po lesie, to znaleźliśmy tam „misje bańkosmos”, co okazało się świetną sprawą. Była to gra podobna do podchodów, w których miało się podane wytyczne, np. gdzie ma się iść, na co ma się zwrócić uwagę, gdzie ma się skręcić, co tam jest napisane, co tam jest schowane. Jak widać, nie tylko leżakowaliśmy, ale także była aktywność o niskiej intensywności. Śmieję się, bo weszliśmy na najwyższy szczycie Wzniesień Łódzkich 284 m n.p.m. Po prostu szał!
Była to dla mnie taka możliwości bycia tu i teraz, robienia czegoś razem, co z kolei bardzo dobrze wzmacnia więź. Ta mini wycieczka wyszła spontanicznie, bo nie mieliśmy tego w planie, ale warunki pogodowe się zmieniły, dlatego też skorzystaliśmy z możliwości spaceru.
Dążę do tego, że cudowanie czułam się, z tym że nie wchodziłam na Instagrama, Messengera, Facebooka, Whatsapp i zrobiłam coś, czego bardzo dawno nie robiłam, wysłałam mamie SMS, że wszystko u nas w porządku. Tam miałam wyłączony Internet. Od dłuższego czasu mam też wyłączone powiadomienia z komunikatorów. Raczej jak już, to sama wchodzę na komunikatory i sprawdzam, czy mam jakieś wiadomości. Bywają dni, że sprawdzam to częściej i rzadziej. Nie mam zamiaru już ponownie włączać powiadomień, bo jak jeszcze miałam je włączone i co chwilę coś mi przychodziło oraz rozpraszało moją uwagę, to dostawałam szału, bo dodatkowo jeszcze dostawałam komunikaty na zegarek, który jest ze wszystkim sparowany. Dlatego też chciałam zrobić coś takiego, gdzie będę mogła się całkowicie odciąć od świata Internetu i było to cudowne doświadczenie, które polecam. Nie chodzi mi o to, żeby teraz na tydzień się wyłączać, ale chociaż jeden dzień, w którym masz off'a od przeglądania mediów społecznościowych. Dobrze jest też stworzyć sobie ramy czasowe, w których tylko będzie się przeglądać socjale. Telefon, media społecznościowe nie są złe. One są narzędziem, ale możemy tak zrobić, że media okażą się dla nas złe. Sama jestem twórcą internetowym, bo tworzę podcast oraz dzielę się różnymi wskazówkami i wiem, że algorytmy działają tam, że mają w jak największym stopniu uzależnić od siebie widza. To jest straszne, że jako twórca internetowy, żeby mieć „jakieś” zasięgi, to naprawdę trzeba się postarać, aby dotrzeć do szerszego grona osób. Jako twórca, mogę Wam powiedzieć, że aby gdzieś wskoczyć w algorytm, to naprawdę trzeba sporo czasu na to poświęcić, aby wiedzieć, jak przykuć uwagę, bo tyle treści, że ciężko jest się przebić. Osobiście mnie to przeraża.
Co w takim razie chcę znormalizować?
Chcę znormalizować uważne korzystanie z telefonu, czyli nie chodzi mi o to, aby telefon nami rządził, ani aby z niego w ogóle nie korzystać, tylko robić to świadomie. My wiemy, co chcemy oglądać i świadomie dokonujemy wyboru, a nie że algorytm wybiera za nas, a my bezmyślnie scrolujemy.
Drugą rzeczą, którą chciałam znormalizować to pasywny odpoczynek, że nie musi być ciągle aktywnie.
Sama miałam kiedyś takie podejście, że jeżeli się podróżuje, to powinno się zapieprzać, bo szkoda dnia. Pamiętam, że jak byłam z Natanem na Maderze w 2019, to ostatniego dnia nawet już nie miałam dobrego humoru, bo przez pierwsze sześć dni tyle zobaczyliśmy w tak szybkim tempie, że czułam się przebodźcowana. Madera może nie jest dużą wyspą, ale bardzo różnorodną, na której można zobaczyć m.in. wiele atrakcji, krajobrazów, że nawet miesiąc można byłoby tam spędzić. Z kolei my chcieliśmy zobaczyć wszystko na raz i ostatniego dnia, zamiast posiedzieć sobie nad basenem i poodpoczywać, to jeszcze musieliśmy jechać, żeby cokolwiek jeszcze zobaczyć.
Mindfulness nauczył mnie tego, że to ego chce zobaczyć, jak najwięcej i najlepiej może się jeszcze tym pochwalić. Odkąd jestem w rozwoju duchowym, to w tym roku jak polecieliśmy do Mediolanu, to był pierwszy moment, kiedy ja sobie powiedziałam, że ja nie mam żadnego planu. Tak naprawdę chciałam tylko zobaczyć katedrę i galerię. Kiedy już mieliśmy wejść do katedry, to okazało się, że kolejka jest bardzo długa i że można w niej czekać, albo było trzeba zarezerwować bilety przez Internet wcześniej. My tego nie zrobiliśmy i nie weszliśmy do środka, ale nic się nie stało. Od razu pojawiło się pytanie „Na co mam teraz ochotę? Co chcę zobaczyć?” to była dla mnie spontaniczność. Oczywiście jest to odpowiedź na potrzebę, bo miałam potrzebę spontaniczności, innym razem mam potrzebę planowania, ale chodzi o to, żeby ten plan nie był przeładowany. Tak naprawdę zapieprzam w pracy, nagrywam podcast, tworzę treści na Instagrama i jeszcze na wakacjach muszę sobie dołożyć, bo przecież „odpocznę to w grobie”.
Podsumowanie:
Uważne korzystanie z telefonu – to my mamy nad nim kontrolę, a nie telefon nad nami. Nawet moja mama mnie ostatnio zaskoczyła i powiedziała „Wiesz, jak wyjedziemy teraz do Chorwacji, to wyłączam powiadomienia i jestem offline”. Można dzwonić do taty, bo on będzie miał włączony telefon i dźwięk, ale ja się wyłączam, bo mi to przeszkadza, jak jestem na wakacjach i co chwile dostaje powiadomienia." Ucieszyłam się na to, co powiedziała. Potem jeszcze dodała „Ale to nie będzie tak, że ja później nie włączę sobie tego watshapp’a i nie opiszę tygodnie. To nie tak, że będę przez całe 2 tygodnie wyłączona”. To też fajnie pokazuje, że czasami jako ludzie mamy taką zasadę 100% albo nic. Albo nie korzystam w ogóle z telefonu i uważam to za zło i wynalazek szatana, albo korzystam bez ograniczeń i w ogóle się nie zastanawiam, co oglądam, bo telefon jest najlepszą rzeczą pod słońcem. Nie mówię, że tak moja mama ma, a tylko, że ogólnie tak jest, że nie ma nic pomiędzy. Ja chcę znormalizować uważne korzystanie z telefonu, czyli korzystasz w tym momencie, kiedy faktycznie masz na to ochotę, a nie zaglądasz co chwilę, bo Ci pika, bo ktoś Ci coś napisał / wysłał.
Pasywny odpoczynek jest okej – możesz jechać na wakacje i leżeć przez 2 tygodnie, albo przez ten czas zwiedzać jeśli masz na to ochotę. Tak samo możesz jeden tydzień leżeć, a drugi tydzień zwiedzać – zawsze wybierz to, co Ci najbardziej odpowiada. Wystarczy, że będziesz słuchać swojego organizmu i nie patrzeć na to, co mówią inni. To, co Ty czujesz, jest dobre. Ja lubię zwiedzać i uważam, że fajnie jest sobie, chociaż ten 1-2 dni przeznaczyć na zobaczenie danego miejsca.
Kolejna sprawa. Normalizowanie niepicia alkoholu, albo picia bardzo małych ilości.
Tutaj jestem bardzo ciekawa Waszego zdania. Chodzi mi o normalizowanie czegoś takiego, że mogę nie pić, np. będąc na imprezie i wcale nie musi to oznaczać, że jestem w ciąży, alkoholiczką, albo dlatego nie piję, bo prowadzę auto. Chociaż powiem Wam, że jestem w szoku, bo widziałam akcję FASOFF. Jest to uświadamianie ludzi, że będąc w ciąży, nie powinno się pić alkoholu. Dla mnie to jest szok, że trzeba o tym mówić, bo jest to logiczne, że ciąża = niepicie alkoholu. Jednak okazuje się, że to nie jest do końca logiczne, bo jednak kobiety spotykają się z takimi stwierdzeniami, że „Lampka wina Ci nie zaszkodzi”, „Piwo to nie alkohol”. Bardzo dobrze, że mówi się o tym, skoro jest taki problem, ale nie miałam pojęcia, że taki istnieje. W moim środowisku spotkałam się z tym, że jak mówiłam, że nie piję, to od razu dostawałam pytanie „A co? W ciąży jesteś?!”.
Dla osób w ciąży, alkoholików, czy osób prowadzących pojazd zazwyczaj ma się to zrozumienie, że „okej, ta osoba nie może pić”, ale jeżeli nie jesteś kierowcą, nie jesteś w ciąży i nie masz problemów z alkoholem, to o co Ci chodzi?
Nie chodzi mi o to, że nie można komuś zaproponować np. „Czy napijesz się drinka, piwo?”. Sytuacja z niedawna. Byłam z przyjaciółką w Warce w Kaliszu i był do wyboru aperol i aperol virgin, więc zamówiłam sobie drugą opcję. Koleżanka wtedy mi odpowiedziała, że „Wiesz, ja prowadzę, jeśli masz ochotę, to napij się zwykłego”. Odpowiedziałam, że „Nie dziękuję, nie chcę alkoholu” i okej. Fajnie, że przyjaciółka mi to zaproponowała, ale jednocześnie też nie naciskała. To jest w porządku, bo też nie chodzi o to, aby teraz każdy obchodził się w danej sytuacji jak z jajkiem.
Jeśli chodzi o Wasze komentarze, to jedna z obserwujących, moja koleżanka, odpowiedziała na moje pytanie „Co chciałabyś znormalizować?” – „Odmawianie innym bez tłumaczenia się” i to dotyczy nie tylko alkoholu, ale też jedzenia, słodyczy, wyjścia na miasto, kiedy nie masz takiej ochoty."
Uważam, że słowo „nie” powinno wystarczyć. Lubię dawać ludziom taką furtkę, że nawet jak o coś proszę, to mówię „Jeśli nie wyrobisz się w czasie / nie masz ochoty, to nie musisz tego robić”. Nic nie wymagam, a po prostu pytam. W pytaniu, czy proponowaniu nie ma nic złego.
Dlaczego wspominam o alkoholu?
Dlatego, że bardzo często spotykam się wręcz z zawstydzaniem za moje wybory. Nie chodzi mi o to, że jestem abstynentką, chociaż ostatnio bardzo rzadko sięgam po alkohol, ale nawiązuje do tego, że alkohol jest niezdrowy w każdej ilości. Wiem, że to może się nie spodobać, ale taka jest prawda, zwłaszcza źle wpływa na mózg, ale czasami jako ludzie dokonujemy świadomie złych wyborów.
Dla przykładu – wiemy, że chipsy nie są zdrowym wyborem, ale je zjem. Alkohol jest jednak gorszym wyborem, ale zapewne wiecie, o co mi w tym chodzi. Też nie będę teraz mówiła, że „Jedna lampka nikomu nie zaszkodzi, tylko po prostu dokonałam świadomie złego wyboru, bo miałam na to ochotę”.
Spotykam się też z czymś takim, że „Piwo bezalkoholowe to ja piję z własną matką” i mam wtedy takie „Aha, czyli to jest coś złego, bo jestem traktowana jak jakaś starsza Pani, bo Ty jesteś młoda, a nie stara, więc powinnaś pić alkohol”. Zobaczcie, jak to brzmi, to jest chore. Jeśli to jest znormalizowane w naszym społeczeństwie, że się pije i młodzi ludzie naprawdę dużo piją.
To jest ich decyzja i och życie, nie mam zamiaru tego oceniać, ale dlaczego dbanie o swoje zdrowie, swoje życie i o swój mózg, wątrobę jest czymś dziwnym? Czymś złym, głupim? Za co się człowieka zawstydza?
Natomiast niedbanie o swoje zdrowie, niszczenie wątroby i mózgu jest okej i to jest znormalizowane.
Moi przyjaciele wiedzą, że raczej nie zaprasza się mnie na drinka. Można oczywiście mnie zaprosić, ale najwyżej odmówię. Dlatego normalizujemy odmawianie ludziom bez tłumaczenia się. Ostatnio jak byłam w Łodzi z moimi koleżankami i poszłyśmy na wino. One piły wino, ja piłam wodę gazowaną i tak też można. Bardzo sobie to cenię u moich znajomych, że nie namawiają mnie do tego. Jeśli są znajomi, którzy namawiają mnie do spożycia alkoholu, to niech się nie dziwią, że ja się po prostu wycofują z takich relacji. Tak jak już nie raz wspominałam, że nikt nie może mnie zranić, dopóki ja sobie na to nie pozwolę. Ja sobie nie pozwolę na to, żeby ktoś mnie próbował zawstydzać, i nie chcę mieć do czynienia z taką osobą, która nie potrafi moich wyborów uszanować. Jestem osobą wysoko asertywną, mam bardzo wysoko ekstrawersję w teście „Big Five”. Właśnie jedną z cech ekstrawertyków jest asertywność. Nie boję powiedzieć „nie”, więc mnie się nie namówi do pewnych rzeczy i nie boję się tego, że ktoś przestanie się ze mną kolegować. Też nie chcę mieć z taką osobą do czynienia, która nie potrafi mnie uszanować. Jeśli jestem na imprezie i wszyscy oprócz mnie piją alkohol, to nie chodzę i nie mówię „Co Ty pijesz?! Przestań, to jest niezdrowe. Nie szkoda Ci wątroby? Nie szkoda Ci mózgu?!”. Natomiast, jeśli ja odmówię spożywania alkoholu, bo też za nim po prostu nie przepadam i wiem, jak nadmierne spożywanie alkoholu niesie za sobą skutki, ale mimo to, to ja się spotykam z zawstydzaniem. Dlatego uznałam, ze o tym dzisiaj powiem. Znormalizujmy to, że ktoś może nie pić, albo pić bardzo mało, że ktoś może odmówić bez tłumaczenia się.
Podsumowane:
Można odmawiać picia alkoholu, jedzenia, wyjścia gdzieś, cokolwiek, można mówić „nie” i nie czuć przy tym wyrzutów sumienia. Tak jak mówiłam przy telefonie – nie musi to być zero-jedynkowe, np. przechodziłam przez zaburzenia odżywiania i bardzo restrykcyjnie trzymałam się diety i kiedy zrobiłam sobie odstępstwo od tej diety, to słyszałam „Ty nie powinnaś tego jeść”. Dlatego tu nie chodzi o to, aby albo tylko trzymać się restrykcyjnych diet, albo jesz wszystko. Nie możesz sobie zrobić jednodniowego odstępstwa. Idąc tym samym tropem, albo jestem abstynentką, albo pijesz, ile wlezie. Nie, tak nie jest. Znormalizujemy to, że każdy podejmuje decyzję za siebie i można nie pić, odmówić picia, można być na imprezie i świetnie się bawić bez alkoholu. Dziękuję Ola za Twój komentarz, bo to właśnie jest Oli wypowiedź.
Malwina piszę „Znormalizujemy to, że mając 30-stkę, można nie mieć męża, dzieci i pomysłu na siebie”. Świetny komentarz, bardzo dziękuję.
Co się w tej sytuacji porównuje?
Ego. Porównujemy swój rozdział życia do czyjegoś rozdziału. Porównujemy siebie na pierwszej stronie do kogoś, kto jest na stronie setnej. Typowe. Nie ma co się porównywać. Można mieć 20(parę) lat i mieć męża i dzieci. Można mieć 20(parę) lat i pomysł na biznes. Można mieć 30/40 lat i całe życie podróżować i żyć sobie jak wolny ptak.
Tak naprawdę jeżeli Tobie to nie przeszkadza, to dlaczego nie?
W 12 odcinku mówiłam o równowadze, że jest taka presja dążenia do sukcesu. Jeśli obserwujesz mnie na Instagramie, to widziałaś post o tym, w którym mówię, że sukces osiągnęliśmy już wtedy, kiedy nie porównujemy się do innych, kiedy mamy swoją ścieżkę rozwoju i nasza ścieżka nie jest ani gorsza, ani lepsza od drugiej osoby. Wtedy nie czujemy zazdrości, bo czujemy obfitość w sobie. Nie dajmy sobie narzucić jakichś standardów z zewnątrz. To, co my chcemy robić w życiu, ma wypływać od wewnątrz.
Jeszcze odniosę się do dzieci, bo to również jest kontrowersyjny temat. Jestem 6 lat po ślubie i ile jak się nasłuchałam, że ja już powinnam mieć dziecko, może nawet dwójkę, kiedy dziecko? Czemu nie mamy dzieci? Powstała taka nierównowaga, bo osoby, które nie chcą mieć dzieci, albo na razie ich nie chcą, to te osoby, zwłaszcza kobiety słyszą, że są „karierowiczki, egoistki, myślą tylko o sobie”. To jest przykre. To jest jak w feminizmie, że jak kobiety cały czas słyszały, że one są słabe, że się nie nadają, to często są takie ruchy feministek (nie tych, które walczą o uprawnienia), ale chodzi mi o prawo rytmu, że to wahadło poleciało w jedną stronę, że kobiety są słabe i niektóre potem chcą pokazać, że one są silne i lepsze od mężczyzn. To nie jest feminizm. Feminizm jest wtedy, kiedy chcemy być równo traktowane, mieć tak samo płacone etc.
Tak samo stało się z dziećmi, czyli my nie normalizujemy tego, że każdy może decydować za siebie. Tylko kobiety, które stają się matkami, są nazywane „madkami”, dzieci są nazywane „kaszojadami” i nie chodzi mi o to, że coś się powie w żartach, bo czasami wiadomo, że jak się rozmawia w gronie osób np. przyjaciółką, mężem, chłopakiem. Tylko kiedy coś takiego jest wypisywane w Internecie i to jest przykre dla takiej mamy, która słyszy, że jest „madką polką / nie ma ambicji / jest kurą domową / co ona w życiu osiągnie, skoro się wzięła za dzieci”. Zobaczcie jak prawo rytmu działa. Cały czas kobiety słyszały, że są tylko maszyną do rodzenia dzieci. Teraz już tak nie jest i kobiety rozwijają się i robią karierę i gdzie jest ta równowaga?
Właśnie to chcę znormalizować, żeby każdy podejmował decyzje za siebie. Normalizuję to, że każdy ma swój wybór, że każdy bierze odpowiedzialność za swoje życie, bo my nie wiemy, co się dzieje. Może ta kobieta w tym momencie nie jest gotowa na dziecko, może będzie po 30/40-stce, a może nigdy, to też jest okej. To jest decyzja każdego indywidualnie. Może być problem kiedy kobieta czuję, że chce mieć dziecko, ale ma lęki, boi się zajść w ciążę (nie dziwię się w tym kraju), boi się mieć dziecko, czy sobie da radę, czy będzie dobrą mamą, czy nie skrzywdzi dziecka i różne wątpliwości powstają w głowie kobiety. Jeżeli kobieta chce dziecko i ma wiele takich wątpliwości, odczuwa lęki, to warto, jest to przegadać z psychoterapeutą, ale nie o tym mówimy. Mówimy o tym, że ktoś nie chce mieć męża, dzieci, czy robić nie wiadomo jakiej kariery. To jest społeczny nacisk. Osoby o temperamencie choleryka, które działają, są charyzmatyczne i mają siłę przebicia, bo to jest taki temperament, że on przyciąga, pokazuje siebie i to jest super, ale każdy jest potrzebny. Żaden temperament nie jest lepszy, ani gorszy. Cholerycy mogą uczyć się od flegmatyków jak odpoczywać.
Idąc dalej prawem rytmu - Mindfulness / uważność. Mówi się o tym, żeby się relaksować, czuć wewnętrzny spokój i się uspokajać, to jest super i sama tak robię, ale co jest również potrzebne do rozwoju?
Kryzysy, więc ta równowaga to jest na zasadzie kontrastu, że z jednej strony masz kryzys, a z drugiej strony masz spokój. Jedno i drugie jest potrzebne do tego, aby wzrastać, bo jeżeli cały czas będziesz w napięciu i stresie, to w końcu padniesz na zawał, ale jeśli cały czas będziesz rozluźniony i np. cały czas będzie tak to wyglądało w związku, to nie na tym życie polega.
Reasumując, znormalizujmy to, że każdy ma prawo do podejmowania decyzji za siebie, do własnych wyborów i każdy weźmie odpowiedzialność za siebie. Dziękuję Martyna za komentarz.
Olimpia pisze „Noce marki też mogą sporo osiągać i nie muszą wstawiać o 8:00” i to też jest bardzo ważny głos i dziękuję Olimpia za to. W którymś odcinku o motywacji wspominałam, że dzisiejszy świat sprzyja rannym ptaszkom, bo często praca, czy szkoła zaczyna w godzinach porannych. Dzisiaj wspominałam o tym, że latem kiedy nie mamy zasłoniętych rolet i sztucznego oświetlenia, to kładziemy się spać wtedy, kiedy słońce zachodzi i budzimy się wtedy, kiedy słońce wschodzi.
Z Olimpią studiuję, więc wiem, że w zeszłym roku miała taki przedmiot „Różnice indywidualne” i tam jako zadanie mieliśmy opisać chronotypy. Nie ma czegoś takiego, że nocne marki są gorsze od rannych ptaszków. Zawsze podkreślam, że najważniejsze jest to, co Ty zaobserwujesz u samego siebie. Ajurweda może mówić o tym, że ok. godziny 4-6 warto wstać, zrobić trening, ale jeżeli jesteś nocnym markiem i najlepiej funkcjonujesz wieczorem, to po co masz się zmuszać?
Gdybym ja miała siedzieć do północy i coś tworzyć, to raczej nic by z tego nie wyszło, bo byłabym nie do życia. Lepiej się czuję, jak wstaję od rana tak jak dzisiaj o 5:30, sama z siebie, bez budzika. Już mam taki rytm, wyszłam sobie na ogród, pohuśtałam się na huśtawce i daje mi to szczęście. Jeżeli Ty byś miała wstawać, bo Nowicka tak Ci powiedziała i miałabyś mnie przeklinać pod nosem, że kto to w ogóle wymyślił, żeby wstawiać o 5 nad ranem, to się mija z celem i np. nie byłabyś ani produktywna od rana, ani pod wieczór, bo całą energię zmarnowałabyś na to, że wstałaś rano i byłabyś wściekła. Natomiast jeśli ktoś ma bardzo rozregulowany rytm dobowy, np. chodzi spać późno, musi wstać wcześnie do pracy itp. To tutaj spróbowałabym siebie zaobserwować czy w weekend jak funkcjonuje i czemu chodzę tak późno spać, czy siedzę na telefonie, oglądam netflixa. Także to nie jest powiedziane, że każda osoba wstająca o 5 rano osiągnie sukces, a każda osoba, która wstaje o godzinie 8/9/10/12 to jest skazana na porażkę.
Chciałabym to znormalizować, że mamy różne chronotypy. Ja opowiadam dziś o swoim, bo jestem rannym ptaszkiem, ale nie oznacza to, że jestem najwspanialsza na świecie i każdy powinien żyć tak, jak ja. Dzięki Olimpia.
Kolejny komentarz, który dostałam „Normalne jest dbanie o swój dobrostan, a jednak za plecami słychać egoistka, zła matka, zła żona”. Oczywiście również i to chciałabym znormalizować, ponieważ jeżeli chcemy być dobrą mamą, przyjaciółka, żoną, to musimy zadbać o swoje zasoby. Nie możemy lecieć na oparach. Oczywiście można spróbować, ale prędzej, czy później skończy się to źle i jest to autodestrukcyjne. Jeżeli zapominasz o sobie i tylko pomagasz innym wokół, to znam takie osoby, które tak robiły i skończyły z depresją.
Dlaczego?
Bo nie miały w tym wszystkim czasu dla siebie, bo nie umiały odmówić tej pomocy. Dlatego dbanie o swój dobrostan i stawianie siebie na pierwszym miejscu to nie jest egoizm, zła przyjaciółka, czy zła matka / żona. To jest osoba, która chce być właśnie dobrą mamą, żoną, przyjaciółką i dlatego dba o swoje zasoby. Dzięki Ewelina.
Na tik-toku Antek napisał „Normalizacja tego, że mężczyźni mają uczucia”, a Johnny na Instagramie napisał „Płacz u mężczyzn i wyrażanie złości u kobiet. Do tego płacz u faceta z radości. Ciekawe jest to, że jeśli facet zdobędzie mistrzostwo świata i wtedy się popłacze, to jest to odbierane jako okej, bo zasłużył, ale jakby zrobił to z innego powodu, to już zasługuję na wzgardę”. Zdecydowanie tak, bardzo fajny komentarz. Dziękuję Antek i Johnny.
Przykre jest to, że zarówno kobieta, jak i mężczyzna to człowiek. Wow, co za odkrycie. Zarówno mężczyzna, jak i kobieta ma prawo do wyrażania swoich emocji i uczuć i widać to jak wiele emocji jest stłumionych, zwłaszcza u mężczyzn. W rozmowie z Anią Dobrzańską o rezyliencji, o pozabezpieczanych stylach przywiązania, mówiłyśmy o obojętno-unikowym, że często te osoby z obojętno-unikowym stylem przywiązania są osobami stabilnie emocjonalnymi. Osoby, które mają szerokie spektrum emocji i wyrażają zgodnie je z granicami, a nie skrajnościami każdej emocji np. złości, smutku, radości, miłości, dobroci, to patrzy się na te osoby i uważa się te osoby za dziwne, a jak jeszcze mężczyzna w ten sposób się zachowuje to już w ogóle przesada. Prawda jest taka, że osoba, która wydaje się taka bez uczuć, to zachodzi pytanie jak on to robi i też nie chce się czuć np. tych emocji „nieprzyjemnych”. Okazuje się, że te osoby przeżywają te emocje w sobie, tylko nieświadomie i potem wychodzi to pod postacią nałogów, zaburzeń odżywiania, czy chorób psychosomatycznych. Także dajmy sobie pozwolenie na odczuwanie i znormalizujemy to, że kobiety mogą odczuwać złość, a mężczyźni mogą płakać ze smutku i dają sobie ujście tym emocjom.
Tak jak wspominałam w odcinku o równowadze, że jeśli mężczyźni dadzą sobie po mordzie, to już jest okej, ale ja płacze, to co to za facet?
Dlatego dziękuję za te komentarze i cieszę się, że mam taką świadomą społeczność.
Karo Tashi, czyli psycholog.medytuje na Instagramie, u której swoją drogą robię MBLC, napisała „Dysleksja. Jestem dyslektykiem, skończyłam studia psychologii w UK, gdzie problem z ortografią i cyframi nie był problemem, za to dostałam dużo praktycznego wsparcia. W Polsce jest masakryczny w edukacji i w necie. Lubię udzielać się w social mediach, jednak wiąże się to z tym, że co jakiś czas toś pisze do mnie, lub pod moimi komentarzami niemiłe słowa”. Dzięki Karo.
Jonatan pisze „Ciężkie pytanie przez mnogość odpowiedzi i interpretacje pytania. Do tego dużo zależy od regionu, kultury i religii, w której ktoś się wychował. Myślę, że będą to rozmowy o problemach psychicznych i chodzeniu do terapeuty/psychologa/psychiatry +/- branie leków, które mają pomóc wrócić do równowagi. Rozmowy o seksualności, seksie i edukacja w tym problemie. Zachowywanie się odmiennie od reszty osób, tutaj mam na myśli cieszenie się (nawet dziecięcą radością) z różnych rzeczy. Inni wokół często reagują na zachowania tego typu jak coś złego, bo nie działasz zgodnie z och schematem i próbują cię ujednolicić”. Zdecydowanie tak, albo próbują Ci powiedzieć, że to nie jest duży powód, że powinno się cieszyć tylko z rzeczy wielkich.
Tak jak napisałeś dalej, że płacz u faceta, który wygrał mistrzostwa, to z tego możesz się cieszyć, ale jeżeli np. wejdziesz sobie na Śnieżkę i będziesz się z tego cieszyć, to przecież ludzie zdobywają Mount Everest, czy Mount Blanc, a Ty się cieszysz z jakiejś śnieżki, która ma 1603 m n.p.m. Żałosne. Niestety tak to wygląda i sama się spotykałam z takimi słowami, że np. Kilimandżaro to jest łatwa góra i z czego ja się cieszę. Bez komentarza.
Dalsza część komentarza „Zmęczenie. Wiele osób boi się odpocząć kiedy jest zmęczony, przez opinię innych i potrzebę ciągłego zapieprzu. Jednoczę się też z opisami innych. Zwłaszcza z tematem odmawiania albo dysleksji. Zwłaszcza jak masz inny sposób uczenia się i przyswajania danych w szkole, jest to mega uciążliwe”.
Bardzo dziękuję za Wasze komentarze i cieszę się, że mogliśmy wspólnie stworzyć ten odcinek. Pewnie jest jeszcze wiele rzeczy, o których moglibyśmy mówić, ale jak widzimy, nie wszystkie rzeczy, które są znormalizowane, są dla nas dobre i nie wszystkie rzeczy, które wydają się dziwne, są złe i faktycznie są dziwne. To tak naprawdę zależy od naszych przekonań, od środowiska, w którym zostaliśmy wychowani. Bądźmy dla siebie wyrozumiali, nie musimy drugiej osoby rozumieć, żeby akceptować jej wybory. Zawstydzanie kogoś za czyjeś wybory nie jest najlepszą opcją i w żaden sposób nie pomoże, a może tę osobę zranić.
Zbliżamy się do końca tego odcinka i sezony, Za tydzień się nie słyszmy, bo robię sobie przerwę. Usłyszymy się 28.06, będzie to fajny odcinek, w którym opowiem o tym jak zamienić trudne doświadczenia w coś dobrego, ale, zanim to zrobię, to pozwolę sobie podsumować ten sezon. Był to sezon, w którym wprowadziłam coś nowego, czyli rozmowy. Dajcie w ogóle znać czy lubicie rozmowy i jak ten format Wam się podoba.
PODSUMOWANIE
W pierwszym odcinku rozmawiałam z Beatą Nowicką-Misiewicz. Tak chciałabym podsumować ten odcinek
1. Jesteś wyjątkową osobą o wielu wartościowych cechach i talentach. Emocje mogą przychodzić i sprawiać trudności, ale pamiętaj, że jesteś silny/silna i masz w sobie moc, by zmierzyć się z nimi na różne sposoby. Jedzenie emocjonalne to zmora dzisiejszych czasów. Wielu ludzi radzi sobie z emocjami poprzez jedzenie, i choć to może być trudne, warto robić małe kroki w kierunku zdrowych strategii radzenia sobie ze stresem, smutkiem, znużeniem.
W drugim odcinku rozmawialiśmy o równowadze:
2. Wszystko we Wszechświecie dąży do równowagi, Twój organizm dąży do homeostazy. Dlatego dbaj o równowagę między energią żeńską i męską, między braniem a dawaniem, między odpoczynkiem a działaniem.
Trzeci odcinek tego sezonu był trzynastym ogólnie odcinkiem podcastu. 13-stka to kobiecość. 13 cykli menstruacyjnych i 13 cykli księżyca:
3. Kochana, miesiączka to piękne błogosławieństwo, które niesie ze sobą potężną moc kobiecości. Każdy cykl jest przypomnieniem Twojej siły i zdolności do tworzenia życia. To czas, kiedy Twoje ciało przeżywa niezwykłą transformację, dając Ci możliwość doświadczania pełni swojej natury. Miesiączka nie powinna wiązać się z cierpieniem!
Czwarty odcinek był o spokoju:
4. Choć świat może czasem wydawać się burzliwy i nieprzewidywalny, pamiętaj, że spokój jest zawsze w Twojej mocy.
Wewnętrzny spokój pochodzi z akceptacji tego, co nie możemy kontrolować i skupienia na tym, co możemy zmienić. Bądź siłą spokoju dla siebie i innych wokół Ciebie.
Piąty odcinek to rozmowa z Anastazją:
5. Nasze jelita odgrywają ważną rolę w naszym ogólnym zdrowiu, zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Dbanie o zdrowie jelit poprzez właściwą dietę i styl życia może przyczynić się do poprawy naszego samopoczucia emocjonalnego.
Niewłaściwe funkcjonowanie jelit może wpływać na nasze zdolności poznawcze, nastrój i zachowanie.
Szósty odcinek to rozmowa z Anią o stylach przywiązania:
6. Niepewny styl przywiązania, wynikający z doświadczeń z wczesnego dzieciństwa, może wpływać na nasze zdolności rezyliencyjne. Jednak nic straconego! Rezyliencja jest cechą, którą można rozwijać i wzmacniać niezależnie od stylu przywiązania. Praca nad rozwinięciem rezyliencji i zrozumienie naszego stylu przywiązania jest ważnym krokiem na drodze do zdrowia emocjonalnego i lepszego radzenia sobie z życiowymi wyzwaniami.
Siódmy i ósmy były odcinkami o motywacji:
7. Motywacja to bullshit. Jest ona czymś, co pojawia się na chwilę i zanika, pozostawiając nas z poczuciem frustracji i zawodu. Bywa, że czujemy się pełni zapału na początku, ale z czasem tracimy energię i trudno nam utrzymać wysoki poziom motywacji. Są jednak sposoby na to, aby mimo "niechcemisizmu" działać i odnosić sukcesy
8. Jednym ze sposobów na to, aby się zmotywować, jest słuchanie motywujących treści. Dla mnie najważniejsze są pytania, które poruszają aż do głębi - pomagają nam uświadomić sobie, czego naprawdę pragniemy i czego oczekujemy od zmian.
Zadawanie pytań stawia nas w roli poszukiwacza i odkrywcy. Dzięki temu możemy odkryć rozwiązania i ścieżki, których wcześniej nie braliśmy pod uwagę.
Dziewiąty odcinek to rozmowa z Julą „Silną Kozą”:
9. Zaburzenia odżywiania? Nie jesteś sam/sama w swoim doświadczeniu. Pamiętaj, że budowanie zdrowych relacji z jedzeniem to proces i każdy mały krok w kierunku zdrowia emocjonalnego jest wartościowy. Nie trać wiary w siebie, jestem przekonana, że możesz osiągnąć równowagę i poczucie spełnienia w swoim życiu.
Dzisiejszy odcinek:
10. Nie wszystko, co znormalizowane jest dobre. Nie wszystko, co wydaje się dziwne, jest złe. Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna cierpienie drugiego. Masz prawo decydować o sobie. Jesteś idealny taki, jaki jesteś.
Za tydzień nie będzie odcinka, ale cały czas jestem aktywna na Instagramie. Jeżeli masz ochotę się do mnie odezwać, jestem otwarta, możemy podyskutować, porozmawiać, będzie mi bardzo miło jeśli się do mnie odezwiesz. Jeżeli podoba Ci się to, co robię, to będzie mi bardzo miło jeśli któryś odcinek podeślesz komuś, kto akurat będzie tego potrzebował.
Bardzo dziękuję za wspaniały wspólny sezon i wszystkie wiadomości. Nie jestem pewna czy w następnym sezonie po kolejnych 10 odcinkach będę robić przerwę. Być może w trzecim sezonie będzie 20 odcinków, bo szybko uciekają mi te odcinki, więc takie są plany, ale jeszcze nic nie jest potwierdzone.
Życzę Ci wszystkiego, co najlepsze, ale tak tematycznie życzę Ci, żebyś pamiętał/a o tym, że masz prawo decydować o sobie i nie czuć z tego powodu wyrzutów sumienia. Po prostu ciesz się życiem. Mocno Cię przytulam i słyszmy się za dwa tygodnie.
Zachęcam Cię do zostawiania komentarza i napisania do mnie. Zapraszam Cię na resztę moich platform społecznościowych. Zaczęłam także działać na Tik-toku, gdzie również serdecznie Cię zapraszam!


Artykuł przygotowała: Karolina Orłowska