Poczucie Siebie Podcast odcinek 6 - Chcesz zmienić świat, zacznij od siebie

PODCASTGŁÓWNA

2/22/202316 min read

Witam Cię bardzo serdecznie w 6 odcinku podcastu "Poczucie siebie". Cieszę się, że tu jesteś i możemy się znowu słyszeć.

Co u Ciebie słychać? Jak się czujesz?

U mnie pojawił się mały katar. To jest w ogóle bardzo ciekawe, bo od dłuższego czasu bardzo rzadko choruje. A jeśli już jestem chora, to wygląda to tak, że mam 4 dni kataru i to jest wszystko. Ale bardzo lubię obserwować swoje ciało. Dlaczego ten katar się pojawił? Bardzo dbam o aktywność fizyczną, o regenerację, staram się nie przegrzewać, wręcz przeciwnie, bardziej hartować. Jak nawet biegam, to mam taką zasadę, że patrzę, jaka jest temperatura na zewnątrz i ubieram się tak, jakby było 10-15 stopni cieplej. Niektórzy się na mnie dziwnie patrzą, jak jest 10 stopni, a ja biegam w krótkim rękawie, ale u mnie się to sprawdza. Lepiej mi się wtedy biega i faktycznie nie choruję.

A co się stało teraz?

Jestem w trakcie sesji egzaminacyjnej na studiach. Ten i poprzedni weekend, w którym miałam egzaminy, rozłożyłam sobie naukę na oba te terminy, aby nie być tak zawalona nauką. Uczyłam się systematycznie, cały semestr, bo nie lubię zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Wolę rozłożyć sobie naukę w czasie, więc teoretycznie nie miałam powodów do odczuwania tego stresu. Niemniej jednak w środę 8 lutego, zaczęłam odczuwać duszności w klatce piersiowej. To było dla mnie bardzo ciekawe, że moje ciało, już mi o czymś mówi. Moja głowa jeszcze nie wiedziała, dlaczego tak się dzieje. Przeszło mi przez myśl, że może to jest jakaś alergia.

Zaciekawiło mi to, czy podświadomie już nie odczuwałam stresu związanego z egzaminami i faktycznie dzień później, zaczęłam go odczuwać. Chodziłam poirytowana, nie byłam już w stanie niczego uczyć, bo wszystko już mi się mieszało. Najlepsze co mogłam dla siebie zrobić, to pójść pobiegać i tak też zrobiłam. Wróciłam do domu po 4.5 km i nie dość, że duszności minęły, to miałam więcej hormonów szczęścia, łatwiej mi wchodziła nauka, także cieszę się, że posłuchałam wtedy swojego organizmu.

Też wspomniałam w którymś odcinku, że kiedy czuję, że moje ciało potrzebuje się zdrzemnąć, a ja chce iść na siłownię, to słucham ciała. Nie mówię sobie, że "Wszystko jest w głowie." Tylko "Moje ciało mówi, że muszę odpocząć, zregenerować się." W ostatnim tygodniu był z tym problem. Nie chodziłam wtedy na siłownie, bo akurat tę aktywność odpuściłam. Jednak lubię mieć aktywność fizyczną w życiu, także postawiłam na spokojne spacery, ewentualnie jakiś trening w domu, żeby sobie potańczyć i podnieść nastrój. Ale mój organizm mówił "Odpocznij, zregeneruj się", a głowa mówiła "Masz egzamin. Warto, żebyś się pouczyła", więc leżałam i się uczyłam. Ciężko było mi się zdrzemnąć, aż w końcu w czwartek dopadło mnie przeziębienie i musiałam się położyć. Wtedy zdrzemnęłam się na ok. 20 minut i obudziłam się z katarem.

Nasze ciało jest niesamowite, bo ono nam pokazuje "Okej. Nie chciałaś postawić na regenerację, nie słuchałaś symptomów, które komunikowały Ci, że to za dużo, jesteś przeciążona, masz za dużo na swoich barkach." W sumie uczyłam się systematycznie cały semestr, więc mogłam już sobie trochę odpuścić naukę, ale nieee. Mówię "MUSZĘ!" i ciało dało o sobie znać. Jestem bardzo wdzięczna za to, że skończyło się tylko na katarze oraz że bardzo rzadko choruję. To wiele dla mnie znaczy.

Po co ja o tym mówię? Kogo to w ogóle obchodzi?

Mówię o tym po to, aby zachęcić Cię do słuchania tego, co mówi Ci Twoje ciało. Jeżeli masz zaplanowanie, aby zrobić 5 treningów w tygodniu i 1 odpuścisz, bo się źle czujesz, potrzebujesz odpocząć, albo spotkać się z przyjaciółką. To zadaj sobie pytanie:

"Na co mam ochotę?", albo

"Co mi mówi moje ciało?", a nie rób tylko tego, co sobie zaplanowałam/em.

Nasze ciało daje nam sygnał, zanim jeszcze on dojdzie do głowy. Ciało jest bardzo mądre i kiedy nauczymy się go słuchać, to zdecydowanie będziemy rzadziej chorować, bo będziemy wcześniej dostrzegać pierwsze symptomy, że coś się zbliża np. stres, choroba. Nauczy się słuchać swojego ciała i nie starajmy się być silni na siłę. Siła to powiedzenie sobie czasem "Okej, muszę odpuścić".

Dzisiaj porozmawiamy i akceptacji. Dałam chwytliwy tytuł "Chcesz zmienić świat, zacznij od siebie". Myślę, że niejeden raz już to słyszałeś i pomyślisz sobie "O matko, ale to już wyświechtany tekst". Wspomnę o wewnętrznej przemianie, o tym, aby starać się nie zmieniać drugiej osoby, tylko pracować nad swoim wnętrzem. Niemniej jednak nie tylko o tym będę mówić. Wspomnę także o tym, jak zmiana postrzegania rzeczywistości, wpływa na zmianę postrzegania naszego świata. Niby nic się nie zmienia na zewnątrz, ale nasze postrzeganie rzeczywistości się zmienia, dzięki czemu świat, który nas otacza wydaje się być lepszy.

Co to są za czary?

Zacznę od podstawy akceptacji.

RZECZYWISTOŚĆ

Rzeczywistość jest. Po prostu jest. Jest taka, jak jest. Robisz to, co teraz robisz. Dzieje się to, co się teraz dzieje. Żadne odkrycie, prawda? Niemniej jednak w naszej głowie, my sobie tak myślimy, że:

"Rzeczywistość byłaby fajna, gdyby to i tamto się zmieniło, albo tego by nie było, a to by było w tym świecie",

"Rzeczywistość to dopiero będzie fajna wtedy, kiedy...",

"Kiedyś to było, teraz to nie ma."

To są wszystko myśli i to jest iluzja, ponieważ to, co my sobie wyobrażamy, jest tylko naszym wyobrażeniem i tego nie ma. Nie możesz tego dotknąć, zobaczyć, możesz tylko sobie to wyobrazić. Każdy człowiek będzie miał inne wyobrażenia, czy pragnienia, żeby rzeczywistość w określony sposób wyglądała.

Możemy także tęsknić za jakimiś fajnymi momentami z naszego życia. Jest to całkowicie normalne. Tylko nawet jeśli cofniemy się 1-3 lat wstecz, to nie jesteśmy w stanie cofnąć się tylko do tych dobrych chwil. Rzeczywistość, która działa się rok temu, miała dobre, jak i złe strony. Tylko my jako ludzie, chcemy tylko pamiętać te dobre strony.

Kiedy próbujemy sobie wyobrazić naszą przyszłość, to także potrafimy wpaść w jednej skrajności w drugą skrajność. Wyobrażamy sobie, że jak się stanie coś takiego, to będzie idealnie! Albo możemy zacząć się zamartwiać, że "O matko będzie coraz gorzej.. Ludzie.. co to teraz będzie". To jest cały czas coś, czego tak naprawdę nie ma, poza naszymi wyobrażeniami. Możemy zobaczyć taki scenariusz w głowie, ale jaka jest szansa, że akurat ta wizja przyszłości (katastroficzna, lub cukierkowa), będzie identyczna z tym, jak ja sobie to wymyślę

RÓWNOWAGA

Rzeczywistość jest, jaka jest. Jeżeli chcemy sobie coś zaplanować i wybiec w przyszłość, to nie jest nic dziwnego, czy nienaturalnego. Potrafimy planować, wyobrażać sobie przyszłość, także lubimy sobie powspominać stare sytuacje. To nie jest nic złego, ale głównie chodzi o równowagę. Jeżeli za bardzo żyjemy w przeszłości, albo przyszłości, umyka nam teraźniejszość. Nie potrafimy jej zaakceptować, coś nas denerwuje.

Jaka jest szansa, ze nie będzie nas denerwować za tydzień, miesiąc, czy rok?

Dopóki jej nie zaakceptujemy takiej, jaka jest, w swej niedoskonałości, doskonała, to będziemy chcieli czas coś zmienić, bo będzie nas to irytowało. Rzeczywistość jest. To jest jedynie, co możesz o niej powiedzieć. Po akceptacji rzeczywistości przejedziemy do JA. W sensie nie, że "Ja Klaudia", a Ty jako osoba, która czyta ten tekst, ale będę tutaj używać słowa "ja". Ty też teraz myśl o sobie jako "ja".

Ja jestem. Ja jestem taka, jaka jestem.

Ja jestem. Nie jestem taka, jak powinnam być, jaka chcę być, jaką widzę siebie za parę lat, ani nie jestem taka, jaka byłam 5 lat temu. (całe szczęście :D ).

Ale to też akceptuję, że byłam kiedyś taka, jaka byłam, ale teraz już nie jestem, bo teraz jestem, jestem.

Jestem, jaka jestem.

Specjalnie robię te powtórzenia :)

Powiem Wam, że kiedy jestem, jaka jestem, to wtedy przyjaciół jest więcej. Gdy nie jestem sobą, to idzie to odczuć, że coś tu się gryzie, coś tu jest nie tak. Powiedz to samo o sobie "Ja jestem."

Odrzuć to, co ktoś od Ciebie wymaga i chce, żebyś był taki, jak on sobie życzy. Albo masz jaką etykietę i powinieneś zachowywać się według niej. Ty jesteś i jesteś cudowny taki, jaki jesteś. Z tego punktu, w którym jesteś, ewentualnie możesz dokonywać zmiany. Ale Ty nie będziesz cudowny, dopiero kiedy ta zmiana się dokona, bo Ty już teraz jesteś cudowny.

Ty jesteś, jaki jesteś. Ja jestem, jaka jestem.

Teraz z tego punktu, kiedy zaakceptowaliśmy rzeczywistość i samego siebie, czyli nasze "ja". To teraz możemy mówić o drugiej osobie. Dopiero wtedy, kiedy akceptujemy rzeczywistość, siebie, to możemy również zaakceptować drugą osobę. Skoro ja jestem taka cudowna, jaka jestem. Razem z moim światem, jak i cieniem. Co stanowi "mnie" - dwie strony tej samej osoby. To jeżeli mam ciemną i jasną stronę i to jest okej...

To dlaczego też w drugiej osobie mam nie widzieć światła oraz cienia?

Rozumiem, że to jest jedność.

Ty nie jesteś taki, jaki ja chciałbym, żebyś był. Jaki społeczeństwo by chciało, żebyś był.

Ty nie jesteś taki jaki byleś wczoraj. Wszystko płynie, więc nie możesz powiedzieć, że jesteś tą samą osobą, którą byłeś nawet 1h temu.

Ty jesteś teraz. Jesteś taki, jaki jesteś i jesteś mega fajną osobą.

Taka, jaka jesteś. Ze wszystkimi Twojemu doświadczeniami i z tym, co Cię niesie teraz. Pełna akceptacja.

Niezależnie od tego czy jesteś osobą wierzącą, religijną, czy też jesteś ateistą, a może poszedłeś w duchowość niereligijną, to jestem pewna, że znasz te słowa, które za chwilę przytoczę. Z tego względu, że one w naszej polskiej kulturze są jak mantry.

"Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego"

Zauważ, że nawet Jezus mówił o tym, żeby zacząć od SIEBIE. Od miłości własnej. Cokolwiek chcecie, żeby ludzie Wam czynili, Wy im podobnie czyńcie.

Od czego zaczynasz?

Od poznania swoich potrzeb, tego co Ci służy, jak chcesz być traktowany. Dopiero wtedy, kiedy znasz już swoje potrzeby, wiesz, jak traktować drugą osobę.

GRANICE

Czy denerwuje Cię kiedy ktoś przekracza Twoje granice?

Ja tego nie lubię, ale nie mam z tym jakiegoś większego problemu. Wiesz dlaczego?

Bo umiem dbać o swoje granice. Jestem osobą asertywną i nie wszystkim się to podoba, ponieważ często jesteśmy wychowywani na takie osoby, które mają zadowalać innych ludzi. Ludzie chcieliby, żebyśmy w dany sposób się zachowywali tak, tak, żeby to im pasowało. Mnie się tak nie da w ramki włożyć. Czasem jest to odbierane jako egoizm i okej. Nie ma problemu. Jeżeli ktoś chce tak uważać, że stawienie granic, dbanie o swoje potrzebny, stawianie siebie na pierwszym miejscu, to spoko. Nie mam zamiaru się przed tym bronić.

Czy osoba, która dba o swoje granice, jest egoistyczna? Czy osoba, która przekracza te granice, która chce podpasować sobie drugą osobę do własnych potrzeb jest egoistyczna?

Tutaj zostawiam refleksję. Nie mówię, że jestem ani za jedną, ani za drugą stroną.

O co z tymi granicami? Czemu cały czas ktoś mówi, stawaj granice? Albo dbaj o swoją przestrzeń.

Kiedy poznajesz swoją przestrzeń, potrzeby, dbasz o to i potrafisz powiedzieć "Nie". Wtedy łatwiej będzie Ci respektować granice, przestrzeń drugiej osoby. Widzisz, jak już się zmienia świat?

Ty zmieniłeś tylko to w sobie. Ktoś próbuje zmusić mnie do czegoś, ja wtedy mówię "Nie", więc jeżeli ja kogoś o coś poproszę i ta osoba powie mi "Nie, nie dam rady / nie mam czasu / nie mam ochoty". To ja się wtedy o to nie obrażę, bo ja też dbam o swoje granice, także cieszę się, że druga osoba potrafi mi szczerze powiedzieć, że "Niestety, nie tym razem".

Dlaczego?

Dbanie o granice, naprawia nasze relacje

Jeżeli nie mamy ochoty czegoś zrobić, a ktoś do nas pisze, albo dzwoni, to co wtedy robimy?

Nie wyświetlamy. Nie odpisujemy. Nie odbieramy telefonu od tej osoby.

To naprawia relację?

Nie, nadal nie mam ochoty czegoś zrobić, ale łatwiej jest powiedzieć "Wiesz, co słuchaj, zapomniałam. Napasłeś do mnie?! Pewnie nie widziałam, bo byłam zajęta w pracy."

Lepiej to brzmi, niż powiedzenie:

"Wiesz, co nie miałam ochoty rozmawiać",

"Nie miałam czasu do Ciebie przyjechać",

"Byłam zmęczona i nie mogłam Ci wtedy pomóc"

Jeżeli będziemy szczerzy z drugą osobą i powiemy "Nie"i nawet jeśli ta druga osoba się obrazi, to trudno. Ja kiedyś usłyszałam takie zdanie "Szanuję Cię za Twoją asertywność". Będą różne osoby. Jeżeli ktoś był wychowany na osobę, która ma zadowalać inne ludzi. To może się obrazić, bo przecież trzeba bardziej dbać o drugą osobę, niż o samą siebie. Ma taki schemat w głowie i co poradzisz?

Czasami nawet lepiej, że taka osoba się obrazi. Dlatego nie czekaj, aż ktoś będzie respektował Twoje granice, tylko zadbaj o siebie, swoją przestrzeń, wtedy nie będziesz musiał czekać na to, aż druga osoba to zrobi. A zmienisz się, bo zaczniesz respektować także drugą osobę i to będzie fajnie. Kiedy poprosisz kogoś o pomoc i powiesz "Ale jeżeli nie masz czasu, czy ochoty, to szczerze mi powiedź. Ja się na Ciebie nie obrażę". Wtedy będziesz wiedział, że jeśli dana osoba Ci pomoże, to zrobi z serca, a nie dlatego, że tak wypada. Zrobi to, bo chce to zrobić.

Jak zmienisz świat?

Może wpłyniesz na drugą osobę. Może ona również nauczy się respektować granice drugiej osoby, jeśli zobaczy, ze inna osoba, szanuje jej granice. Nigdy nie wiemy, jak nasze zachowanie wpłynie na drugą osobę, ale jedno jest pewnie. Ludzie nas obserwują. Jeśli widzą, że jakaś zmiana służy nam w życiu, też będą chcieli ją wprowadzić.

Dopiero co zdawałam egzamin z psychologii osobowości i chciałbym przytoczyć cytat z książki "Teoria osobowości".

Czy to nie jest powszechne zjawisko?

Jest to właśnie taki mechanizm obronny. Kiedy my nie potrafimy w sobie zaakceptować jakiś cech naszej osobowości i próbujemy ją wyprzeć, to wtedy projektujemy te cechy na innych. Wówczas pojawia się "To nie ja jestem zły, to oni."

Jak zatem zmieni się Twój świat, kiedy zaczniesz akceptować siebie?

Przede wszystkim przestaniesz mówić, że to innych wina, tylko weźmiesz odpowiedzialność za swoje życie. Dostrzeżesz i zaakceptujesz, że składasz się ze światła i cienia. Chcemy widzieć u innych ludzi światło. Kiedy dostrzegamy jakieś mroczne strony osobowości, to się odwracamy. Dlaczego odrzucamy drugą osobę, bo widzimy w niej mrok? Bo nie chcemy zobaczyć mroku w sobie. Znowu przychodzą mi do głowy znane słowa z Ewangelii

"Widzisz słomkę i brata, a nie widzisz belki u siebie" Dlaczego? Dlaczego fajnie, że widzisz tę słomkę?

Dlaczego to, że widzisz słomę u innych osób, nie jest żadną hipokryzją, czy obłudą?

Dlatego, że widzimy w ludziach to, co w nas jest wyparte. To jest przepiękne. Jeżeli dostrzegasz słomkę w oku swojego brata, to mu podziękuj, bo on właśnie pokazuje Ci, że Twoją belkę. Te osoby, które są dla nas najtrudniejsze w życiu. Czy tego chcemy, czy nie to są nasi najwięksi nauczyciele. To nie jest Twój wróg, a nauczyciel. Jak ja to odkryłam, to wtedy mój świat się zmienił. Jeżeli ja dostrzegam w kimś coś, co mnie bardzo denerwuje, jest to materiał do pracy nad sobą.

Ludzie często się rozstają, albo przyjaźnie się kończą, dlatego, bo czasami nie potrafimy w drugiej osobie zaakceptować tego mroku, bo nie akceptujemy go w sobie. Ale to nie jest zero-jedynkowe. Oczywiście, może czasem lepiej zakończyć przyjaźń, czy związek, bo sytuacja jest tak toksyczna, że nie ma innego wyjścia. Nawet jeśli ta relacja się kończy, to dobrze jest pomyśleć, jaka lekcja z niej płynęła.

"Szczególnie niepokojące jest również wytworzenie się negatywnej tożsamości, tj. poczucie posiadania wielu potencjalnie złych i bezwartościowych cech. Najbardziej rozpowszechnionym sposobem radzenia sobie ze swoją negatywną tożsamością jest projekcja tych złych cech na innych: "To oni są źli, nie ja". Projekcja taka może być przyczyną wielu zjawisk z zakresu patologii społecznej, m.in. uprzedzeń, przestępstw i dyskryminacji różnych grup ludzi, lecz przyczynia się także w dużej mierze do gotowości dorastającego chłopca lub dziewczyny do zaangażowania ideologicznego." ~ Erik Erikson

Wczoraj rozmawiałam z Natanem i mu powiedziałam, że nikt mnie tak nie denerwuje jak Ty.

Dlaczego?

Bo jesteśmy blisko. Jesteśmy długo ze sobą i właśnie dzięki takim długim relacjom z partnerem/ką, rodziną, siostrą, przyjacielem itp. Osoby, z którymi jesteśmy blisko i często, to one pokażą nam, największe demony skrywane w nas. To w nich dostrzeżemy najwięcej słomek, dzięki czemu możemy wzrastać.

Sama zauważyłam, że wszystkie moje trudne relacje w życiu, przyczyniły się do mojej wewnętrznej przemiany. Dlatego bardzo dziękuję wszystkim moim nauczycielom, bo dzięki nim jestem tu, gdzie jestem. Tak naprawdę. Nigdy nie miałam żadnego wroga, chociaż na dany czas tak uważałam, że ktoś jest np. niedobrą osobą, czy moim wrogiem. A okazało się, że właśnie te osoby, były moimi największymi przyjaciółmi, ponieważ uzmysłowiły mi, co jest we mnie wyparte. Czego tak bardzo nie chcę w sobie ujrzeć i dać do światła, ponieważ jest mi ciężko z tym, żeby powiedzieć "Matko, to ja też taka jestem?! Ja też mam to w sobie?!". To nie przychodzi od razu. Kiedyś pewnie będę o tym wspomnieć, jak nagram odcinek o radykalnym wybaczaniu.

Najważniejszą rzeczą, żeby komuś wybaczyć i nie widzieć wroga, a przyjaciela jest to, aby poczuć gniew.

Pierwszą rzeczą do wybaczenia jest gniew. Jeżeli ktoś Cię wnerwi, to poczuj to, poczuj ten gniew na tę osobę. Im szybciej poczujesz gniew, tym szybciej on przejdzie. Ja tam mam, że jak coś mnie denerwuje, to się zapalam, powkurzam się i 10 minut później jest już okej, nic się nie stało, ponieważ daję sobie przestrzeń na to, aby poczuć złość, gniew, smutek. Dzięki czemu te emocje są we mnie krótko. Jeżeli ja będę próbowała je wyprzeć, to za rok nadal będę pamiętała, że ta osoba i tamta zrobiła mi to. Jest to taka niedobra osoba i ona ma takie podłe cechy. Ale mogę inaczej do tego podjeść.

Mogę się wkurzyć i się zastanowić:

Co ta osoba chce mi przekazać swoim zachowaniem.

Co ta osoba pokazuje mi, co mam w sobie skryte?

W ten sposób zmienia się mój świat, postrzeganie mojej rzeczywistości.

Co ma wpływ na to, że reagujesz w dany sposób na jakieś wydarzenia? Czy faktycznie dane wydarzenie wpływa na Twoją reakcję, emocje, zachowanie? Jak myślisz?

Niespodzianka. To nie wydarzenie na Ciebie wpływa. Na Twoją reakcję wpływa Twoja interpretacja. Dlatego zmieniając postrzeganie, schematy, programy w głowie, jesteś w stanie dostrzec zupełnie inną rzeczywistość. Ty jesteś kreatorem swojej rzeczywistości, ponieważ masz wpływ na swoje interpretacje, np. Ktoś, kto ma schemat, żeby się wzbogacić, trzeba kraść, to będzie cały czas widział osoby, które kradną. "A ten ma pieniądze, bo nakradł". Nawet jeśli będzie widzieć kryształową, czystą jak łza osobę, to nadal będzie myślał, że ta osoba musiała nakraść, bo to nie jest możliwe, żeby ktoś się uczciwie dorobił. On się nie dorobił, to nikt się nie dorobi.

Taka osoba też nie zauważa, że samą siebie blokuje. Zmiana schematu, czyli programu w umyśle spowoduje, że taka osoba zacznie dostrzegać, że można się dorobić uczciwą pracą i kochać to, co się robi.

Kolejny schemat: "Świat to jest zły, niedobry, podły. Ludzie są źli i nie ma żadnego powodu do radości w tym życiu." Jeżeli ktoś w to wierzy, to faktycznie nie będzie szukał i znajdował powodów do radości, wdzięczności. Relacje będą trudne, bo skoro wszyscy dookoła są źli, to znaczy, że relacje też są do dupy. Ale jeśli taka osoba zacznie dostrzegać, że są ludzie, z którymi może dzielić fajne chwile. Owszem, w jej życiu są chwile gorsze, ale też są te mile, przyjemne, w których odczuwa bardzo dużo radości, zadowolenia, satysfakcji. Wtedy jej świat się zmieni, bo zmieni się postrzeganie rzeczywistości.

Kiedy praktykujemy uważność, uczymy się tego, to mam taką chwilę między bodźcem, a reakcją, czyli jeśli ktoś jest dla nas niemiły, to od razu mówimy "No bo ludzie są podli i źli" Nie. Jeżeli ktoś jest dla nas niemiły, to czy faktycznie chcę iść za myślą, że cały świat jest niedobry, czy dana osoba potraktowała mnie w taki nieprzyjemny sposób. Czy wszyscy ludzie są źli? Nie, mam pełno wspaniałych przyjaciół, których bardzo kocham i dla mnie są to najwspanialsi ludzi na świecie, którzy zawsze są przy mnie, kiedy ich potrzebuje. Dlatego nie mogę powiedzieć, że cały świat jest niedobry i wszyscy ludzie są źli. Natomiast, jeśli bardzo bym uwierzyła w swoją interpretację i takie wydarzenia od razu przypasowała sobie do mojego schematu, to wtedy moje postrzeganie świata się nie zmienia. Cały czas świat jest szary, podły, brudny i już nie da się nic z tym zrobić. Nie na wszystko w życiu mamy wpływ i czasami jedynie co nam pozostaje, to akceptacja.

"Panie, daj mi siłę, abym zmienił to, co zmienić mogę; daj mi cierpliwość, abym zniósł to, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, abym odróżnił jedno od drugiego." John Green

Czyli warto zastanowić się, na co mam wpływ, bo czasami jedyne co nam pozostaje to akceptacja i cierpliwość.

REFLEKSJA

Przeczytam fragment książki Jorge Bucay " Opowiastki do przemyślenia". Opowiastka nazywa się "Chcę". Jest to tekst opublikowany jako część prologu do trzeciego wydania listów do Klaudii w 1989 roku.

Podejrzewam, że to, co zaraz przeczytasz, bardzo Ci się spodoba i pomyślisz sobie, że chciałbyś, żeby faktycznie świat wyglądał. Dlatego moja rada jest taka. Jeżeli faktycznie po przeczytaniu w ten sposób pomyślisz, że chciałbyś, aby relacje pomiędzy ludźmi w ten sposób wyglądały, to zachęcam Cię, abyś zastanowił się, czy JA jestem taką osobą. Ale żeby zmienić świat, musimy zacząć od siebie, czyli nie wymagać od drugiej osoby, żeby ona się zmieniła, tylko żeby samemu być taką osobą.

"Chcę, żebyś mnie słuchał, nie osadzając

Chcę, żebyś wyraził zdanie, nie doradzając

Chcę, żebyś mi zaufał, nie wymagając

Chcę, żebyś mi pomógł, nie próbując decydować za mnie

Chcę, żebyś się mną zajął, nie unicestwiając mnie

Chcę, żebyś widział mnie, a nie kogoś, kogo pragniesz zobaczyć

Chcę, żebyś mnie objął, nie dusząc

Chcę, żebyś mnie zachęcił, nie popychając

Chcę, żebyś mnie wspierał, nie biorąc za mnie odpowiedzialności

Chcę, żebyś mnie chronił, nie okłamując

Chcę, żebyś był blisko, lecz nie nie przytaczał

Chcę, żebyś poznał moje najgorsze cechy

Chcę, żebyś mnie zaakceptował, nie próbując zmienić

Chcę, żebyś wiedział...że dziś możesz na mnie liczyć....bezwarunkowo.

Czuję, że temat nie jest wyczerpany, ale to dobrze, bo jak mi coś nowego przyjdzie, to zapiszę to sobie i nagram w którymś z następnych odcinków.

Zachęcam Cię do zostawiania komentarza i napisania do mnie. Zapraszam Cię na resztę moich platform społecznościowych.

Życzę Ci, abyś dobrze siebie poznał i zaakceptował, bo jesteś cudowny taki, jaki jesteś. Mocno Cię przytulam. Do usłyszenia za tydzień.

Artykuł przygotowała: Karolina Orłowska